ks. dk. Krystian Kukiełka (archidiec. katowicka)

ks. dk. Krystian Kukiełka

DŁUGA DROGA DO ŚWIĘCEŃ DIAKONATU

 Często w życiu towarzyszyły mi słowa modlitwy św. Teresy z Avila: „Cierpliwością osiągniesz wszystko (…) Bóg sam wystarczy”. I kiedy najpierw leżąc na posadzce naszego parafialnego kościoła i modląc się Litanią do Wszystkich Świętych, a potem klęcząc z nałożonymi rękami bpa Marka Szkudły, który udzielał mi sakramentu święceń, niczym refren słyszałem w sercu te słowa, ale już jako spełniającą się nadzieję.

Moja droga do tej chwili była dosyć długa. Wpierw — jako dziecko, a potem już ministrant — zachwycałem się św. Szczepanem, który z odwagą tłumaczył w Sanhedrynie posłannictwo Jezusa. I chyba wtedy tak naprawdę odkrywałem sens życia chrześcijańskiego. Zapewne połączenie uroczystości Bożego Narodzenia i zaraz potem przypadające święto męczennika, św. Szczepana, potęgowały młodzieńczą wyobraźnię i zachwyciły odwagą jednego z siedmiu diakonów ustanowionych przez Apostołów. Tak też słowa z homilii bpa Marka Szkudły, że „służba jest owocem trwania w Chrystusie”, w jednym zdaniu wyraziły to, jak Bóg prowadził mnie przez kolejne lata w dorosłym życiu, a przede wszystkim w dotychczasowych 38 latach w małżeństwie. Teraz po tym czasie widzę wszystko jak na dłoni, że tak miało być, iż dopiero w 60 roku życia „gospodarz” zawołał i na mnie: „Idź i ty do winnicy”. Trochę zazdroszczę (tak pozytywnie) młodszym współbraciom w diakonacie, że przed nimi nieco dłuższa służba, ale widać, że i dla tych powołanych „około godziny jedenastej” znalazła się jeszcze praca w winnicy.

I tak winnicą dla mnie stał się parafialny kościół pw. św. Stanisława biskupa i męczennika w Bytomiu, w którym miała miejsce uroczystość święceń diakonatu. Parafia pomimo tego, że dopiero od 11 lat cieszy się świątynią, to już doczekała się powołań kapłańskich i zakonnych. Nie sposób nadmienić w tym miejscu, że 8 lat temu przeżywaliśmy w parafii prymicje naszego syna, Artura, który realizuje swoje powołanie w zakonie franciszkańskim, a który był też obecny teraz na moich święceniach diakonatu.

Bezpośrednio do tej uroczystości przygotowywałem się przez 3 lata. Najpierw przez rok w Ośrodku w Opolu, a potem przez kolejne 2 lata w nowo utworzonym Ośrodku Formacji Diakonów Stałych Archidiecezji Katowickiej. Był to dla mnie dobry czas szczególnie w takim utwierdzeniu się w powołaniu, ale również i podjęciu ostatecznej decyzji przez moją żonę, za co w tym miejscu chcę jej z serca po raz kolejny podziękować. Bo wiem, że decyzja nie była dla niej łatwa, chociaż wiele godzin spędziliśmy na rozmowie o tej posłudze w Kościele. Czas formacji w Ośrodku razem z innymi żonami kandydatów przygotowujących się do święceń rozwiał wiele wątpliwości. Z nieukrywaną radością przyglądałem się podpisywaniu zgody przez Halinę, moją żonę, przed święceniami.

Dużą radością i takim duchowym wsparciem było dla mnie również zgromadzenie się bardzo wielu parafian na tej uroczystości. Wszak przede wszystkim ta służba związana jest z parafią zamieszkania, więc tym bardziej ulga, że parafianie chcieli uczestniczyć w tym wydarzeniu, chociaż był to wieczór w środku tygodnia. Sporym dla mnie zaskoczeniem było też samo przeżywanie przeze mnie tego wydarzenia. Byłem jak nigdy spokojny, poddając się, niczym nurcie płynącej rzeki, pięknej liturgii święceń. Potem pierwsze nalewanie wina i wody do kielicha i słowa modlitwy wypowiadane z serca: „Przez to misterium wody i wina daj nam, Boże, udział w bóstwie Chrystusa, który przyjął nasze człowieczeństwo”. Przed końcowym błogosławieństwem jeszcze jeden element, który też był dla mnie ważny – uroczyste przekazanie przez biskupa Liturgii godzin.

Teraz, kiedy umilkł już gwar uroczystości, świętowania, wielu słów życzliwych ludzi, powoli dochodzi do mnie doniosłość tego, co się dokonało. Wdzięczność Panu Bogu jest tym, co rodzi się w moim sercu: za dar życia, rodzinę — tę pierwszą, w której wzrastałem, za dar małżeństwa, trójkę dzieci, studiów, pracy, znajomych, przyjaciół, za tych którzy na drodze formacji podejmowali decyzję o dopuszczeniu mnie do święceń i nade wszystko za Kościół, w którym możemy doświadczać obecności Bożej w sakramentach. Wiele tych darów, ale też wiele lat życia, a teraz i czasu służby jako diakon stały.

 

(Tekst opublikowany w czasopiśmie  DIAKON 14-15/2017-2018)